niedziela, 2 grudnia 2012

Łohohoho !

W imieniu moim i mojej współautorki blogowej, witam wszystkich czytaczy!
Generalnie, plan jest taki żeby prowadzić bloga o wszystkim, lifestyle'owy ma być, zamierzamy umieszczać tutaj przepisy-różne różniste, recenzje kosmetyków, porady jak w skuteczny sposób ułatwić sobie życie.
Co z tego będzie, okaże się.

Więc na pierwszy ogień leci: 
Lakier Bell Glam Wear  nr.402
                                                              Według producenta lakier ma być super kryjący, trwały i lśniący. Ładnie brzmi, prawda? (; Kupiłam go ponieważ po pierwsze, i chyba najważniejsze, jestem kolekcjonerką lakierów do paznokci, kupuje średnio jeden w tygodniu, bo "ma taki świetny kolor! takiego jeszcze nie mam!" po czym, w domu okazuje się zazwyczaj, że jednak mam. Kolor nieco odbiega od tego na zdjęciu, jest nieco cieplejszy. Spodobał mi się, bo od dłuższego czasu miałam ochotę na jasne-mleczne, ale nie białe paznokcie.

Zgodnie z obietnicami producenta, oczekiwałam równomiernie, całkowicie pokrytych paznokci. No i, przejechałam się, niestety. Lakier po nałożeniu 4 (sic!) warstw, nadal prześwituje, smuży, a do tego baardzo długo schnie, i nawet po 3-4 godzinach od pomalowania odkształca się...
Jednak postanowiłam dać mu szansę, w końcu wydałam na niego całe 10 zł! więc nie może okazać się kompletną klapą! Powiem szczerze, że następnego dnia, mimo kiepskiego startu, lakier już prawie polubiłam, ponieważ po całej nocy wysechł na tyle, że "scalił" się z płytką, nie dało się go zgryźć (tak, bywa ze obgryzam paznokcie ) i nie zszedł mimo kąpieli i mycia naczyń, jednak, dopiero przed chwilą, gdy popełniałam zdjęcia na bloga, dokonałam przykrego odkrycia... lakier na dużym palcu lewej ręki podszedł powietrzem i zaczął          schodzić płatami. 

Istna klapa. A szkoda, może położony jedną/dwoma warstwami przy francuskim manicure się sprawdzi?? 

wygląd moich paznokci potraktowanych tymże lakierem.. (przepraszam za moje przesuszone skórki (; jestem w trakcie walki o ich godny wygląd)


Do kolejnego!

Olaj.

2 komentarze: